Trudno wytłumaczyć co mogło przyświecać Szwedom kiedy zbudowali 242. Czy chcieli sentymentalnie nawiązać do PV czy kontynuować modną stylistykę Amazona? Fakt, dwudrzwiowy samochód świadczy o kierowcy trochę inaczej niż ten w formacie taksówki, ale czy aż tak bardzo?
Kolega mi kiedyś powiedział, że sedan to samochód dla ludzi, którzy do pracy nie muszą jeździć z drabiną. Dodam, że jego wcześniejszym autem było kombi więc sądzę, że takie uzasadnienie, o ile całkiem sensowne, w tym przypadku było raczej deklaracją buntu. Ale co mają powiedzieć właściciele sedanów, których mija coupe?
O ile drabina nie uwłacza to wydaje się, że obciążenie pasażerami (czytaj: rodziną) już może budzić niekorzystne światło. Szczególnie pod nocnym klubem. I przypomina mi się scena z filmu „Bad Boys” kiedy Martin Lawrence podawał się ze swojego kolegę, skądinąd znanego podrywacza, a podjechał „na akcję”, nomen omen, Volvo 240 kombi.
Coupe to styl życia, deklaracja niezależności, wolności. To jeżdżący dowód na to, że nikt nas nie usidlił i możemy absolutnie wszystko i w każdej chwili. To tyle teoria, bo 242 proponuje w kabinie tyle samo miejsca co 244, przy czym wsiadanie i wysiadanie jest trudniejsze, ale nie aż tak, żeby sobie z tym nie poradzić. Innymi słowy, mając do wyboru oba, wskazałbym na 242. Jest zgrabniejszy.
Volvo 242 DL
Rocznik: 1975
Wycena szwedzkiego domu aukcyjnego BilwebAuctions: 100 000PLN. Ostatecznie Volvo uzyskało 75 000PLN a ponieważ ta wartość przekroczyła ustawione w aukcji minimum, za tyle zostało sprzedane.
Zdjęcia: BilwebAuctions