Ktoś powie, że samochód z 1989 roku z przebiegiem 3 tysięcy kilometrów to żadna rewelacja. Cóż, może tak jest w każdym innym przypadku, ale Porsche 928 S4 w takim stanie to wydarzenie, które może nawet przyćmić Wielkanoc.
928 nie był pierwszą próbą marki w badaniu alternatywy dla 911. Porsche pracowało nad samochodami mniejszymi i większymi oraz innymi (niż za tylną osią) sposobami umiejscowienia napędu. O ile, w większości, te alternatywy to były nadal samochody sportowe to 928 poszedł w rozwoju wprost między utytułowanych konkurentów klasy GT, jak BMW 6, Mercedes SL czy Jaguar XJS.
Podobnie, jak w przypadku 911, Porsche stale dopracowywało swój, flagowy wówczas, model. Dodawano moc, spojlery a nawet automatyczną, mercedesowską, skrzynię biegów. W roku 1985 powiększono pojemność skokową silnika V8 do 5 litrów oraz wdrożono nową głowicę z czterema zaworami na cylinder. Model S4 z roku 1987, identycznie jak ten ze zdjęć, otrzymał nowy układ dolotowy, natrysk oleju na denka tłoków oraz… pokaźnych rozmiarów skrzydło na tylnej klapie.
Pod koniec produkcji, w pełni wyposażony GTS kosztował niemal tyle, co dzisiaj ten, niemal nowy, egzemplarz oferowany przez holenderskiego dealera. Jeśli więc miałbym coś zasugerować to na pewno nie targowanie się i zabieranie auta, jak stoi. Wiadomo, pewne braki wyjdą po pierwszych zrobionych kilometrach, ale to wciąż będzie mniej niż wyniósłby zakup przed 30 laty i następnie utrzymanie tego cuda.