Jeszcze będzie normalnie.
Wiosna 2020 przynosi zadziwiające skoki i spadki cen klasyków. Z jednej strony, właściciele nerwowo próbują zbadać rynkową wartość swoich pojazdów a z drugiej, potencjalni nabywcy ze spokojem przyglądają się całej sytuacji.
Zanim padnie cokolwiek więcej, chciałbym namówić wszystkich do zachowania spokoju. Na tym etapie rozwoju pandemii już widać, że niektóre kraje planują stopniowy powrót do normalności i należy tylko mieć nadzieję, że nad Wisłą tendencja będzie podobna.
Mam po prostu nadzieję i wierzę, że szerzenie histerii nie leży w niczyim interesie. Inna sprawa, że jak to piszę to już ze świadomością, że nie do końca mam rację. Wirus swoją drogą a polityka swoją. Gdzie, jak nie w Polsce, szukać najbardziej żałosnego świadectwa tej prawdy?
Wróćmy jednak do naszych lajkoników i dzisiaj zatrzymajmy się na chwilę przy Volvo 262C. Niedawno gościł tutaj jego brat, w kolorze czarnym – tutaj. Oba samochody noszą dumnie żółte tablice i nie sądzę żeby jakoś gruntownie się od siebie różniły stanem. Za to ceną, owszem.
Ba, ta cena jest nie tyle nawet inna, co po prostu dwa razy niższa w przypadku srebrnego Volvo. I tu wracamy do początku rozważań. Może się bowiem zdarzyć, że czarne Volvo prezentuje cenę marzeń a srebrne sprzedaż na kolanach. Innymi słowy, realna wartość powinna być gdzieś pośrodku.
Odwołałem się do portalu Autoscout żeby sprawdzić jak wyglądają ceny tego modelu w Szwajcarii. Nie znalazłem żadnego 262, ale plebejskie 240 kosztuje tam powyżej 10 tys. CHF czyli w okolicach 50 tys złotych. To zaś oznacza, że 70 tys za 262 wcale nie byłoby wynaturzeniem.
Właściciele i nabywcy, świadomość ciężkich czasów to jedno a nadzieja, że to nie niedługo minie to drugie. Apeluję o rozsądek i jeśli tylko nie musicie natychmiast sprzedawać swoich cacek, poczekajcie spokojnie. Zobaczycie sami, za pół roku sytuacja wróci do normy.
Volvo 262C
Rocznik: 1979
Cena: 42 800PLN
Kontakt: 505 446 308