O tym kierunku już rozmawialiśmy w jednym z podcastów „Trzy Cylindry” – tutaj – i trzeba przyznać, że obok niezwykle popularnego kierunku „restomod” to jedyne o czym we współczesnej motoryzacji jeszcze warto mówić.
Przepis na pojazd „neo retro” jest prosty: bierzesz proporcje, klimat, kolorystykę i stylizację z przeszłości, nakładasz to wszystko na nowoczesną mechanikę (wiadomo, nikt nie lubi żeby mu paliwo śmierdziało czy elektryka siadała) i gotowe. Potem to już tylko marketing.
Ba, żeby to było aż tak proste to wszyscy odnosiliby na tym obszarze sukces, a bryluje w nim praktycznie tylko Fiat (500) i Ford (Mustang) bo Niemcy z Mini nie potrafili oprzeć się gigantomanii a inni Amerykanie też nie.
Podobnie ma się rzecz na rynku jednośladów, praktycznie tylko Włosi mają tu coś do powiedzenia, chociaż dział motocykli BMW bardzo chciałby dogonić ich wyniki sprzedaży, ale wiadomo, jednośladami raczej się nie zajmujemy.
No i Japończycy, którzy zawsze chętnie podchwycą cudzy pomysł. W tym przypadku Nissan i trzeba przyznać, że Pao bardzo ciekawie zinterpretował trend, chociaż nie odwoływał się do żadnego z modeli marki z przeszłości.