Mówi się, że Niemcy są skąpi ponad miarę kiedy przychodzi do instalowania seryjnego wyposażenia w samochodach, ale praktyka dowodzi, że Szwedzi nie są od nich wcale o wiele lepsi.
Moje 240 kombi było z 1987 roku i poza wspomaganiem kierownicy i tarczowymi hamulcami tylnej osi, nie oferowało praktycznie nic, co dałoby się określić mianem dodatku. Fakt, w trakcie eksploatacji wiele tematów pouzupełniałem, ale jakim kosztem.
To srebrne 740 pochodzi z 1990 roku i pod maską widnieje dumnie pompa ABS oraz wtrysk paliwa, ale porażająca ilość korbek w drzwiach potwierdza moje własne wrażenia, że nic, co za można sprzedać, nie zostało tutaj zamontowane za darmo.
Złośliwi twierdzą, że co prawda Francuzi i Włosi szastają w tym względzie asortymentem, który jednak szybko się psuje. Cóż, tego niestety nie mogę potwierdzić, bo w samochodach takiego pochodzenia, którymi jeździłem, wszystko było sprawne.
OK, miałem kiedyś gadającą nawigację w Citroenie C5, która nie odezwała się do mnie ani słowem. Poza jednym wyjątkiem, a było to po postoju na mroźnej i śnieżnej nocy, gdzieś w Górach Kaczawskich. Wtedy przemówiła raz, i znowu zamilkła.
Frajda z jazdy nie płynie podobno wcale z dodatków, ale esencji samochodu. Sam tak twierdziłem, ujeżdżając gołą wersję Autobianchi Y10. Jest jednak różnica między prostym włoskim autkiem a szwedzką limuzyną. Czegoś bym w kabinie tej ostatniej oczekiwał.
I niechby to było więcej, niż tylko dobre samopoczucie wynikające z przemieszczania się czymś długim i kanciatym. Jak już jednak, na wstępie, wspomniałem: Szwed, podobnie jak Niemiec, skąpy jest i tanio nic nie sprzeda. Zgadzacie się?
Volvo 740
Rocznik: 1990
Cena wywoławcza: 29 999PLN