62
Te wieczne przepychanki między Wschodem a Zachodem prowadziły w powojennej historii do przewrotów politycznych, ale również zapaści gospodarczych np. związanych ze wzrostem cen paliw. Tak właśnie było z początkiem lat 70.
To właśnie owo zjawisko pośrednio przyczyniło się do wyginięcia gatunku motoryzacji, który uwielbiam – Amcarów – a przynajmniej ich najwspanialszego wydania czyli majestatycznie toczących się mastodontów z ogromnymi silnikami V8 gulgoczącymi pod maską.
Fury jest jednym z takich samochodów. Projektanci mieli przy nim dość łatwe zadanie bo opracowanie smukłej linii długiego nadwozia jest o wiele prostsze niż w przypadku nadwozi krótkich. A do tego oczekiwana praktyczność. Jaka praktyczność?
Szczerze zazdroszczę ludziom, którzy wiekowo załapali się na tamte auta i mogli nimi powozić do woli. Podobnie jak zazdroszczę nabywcy tego egzemplarza, bo stać go z pewnością nie tylko na zakup, ale przede wszystkim na regularne karmienie tego potwora.
Przy cenach za litr benzyny przebijających 6 złotych oraz spożyciu około 20 litrów (skromnie licząc) na setkę, koszty pojeżdżawki mogłyby wzburzyć niejednego ekologa czy właściciela Malucha. Odpuśćcie mu jednak, bo taki Plymouth to dla nas wszystkich doskonała okazja by przenieść się w czasie i zobaczyć jak się kiedyś żyło. Nie było źle, myślę.
Plymouth Fury
Rocznik: 1969
Cena wywoławcza: 49 000PLN