Nie wszyscy pamiętają, ale był taki czas, parę lat temu, że do Polski trafiły praktycznie nowe Mazdy. Z tym, że nie mówimy o latach 80. ani 90., tylko jakąś dekadę wstecz. Co ciekawe, wyglądające „jak nowe” samochody, miały już wtedy na karku po kilkanaście (i więcej) lat.
To nie jest jedna z tamtych Mazd, ale właśnie Klasyka Gatunku w dużej mierze odpowiadała za polską historię tamtych samochodów, i w ogóle to, że miały jakąkolwiek historię, poza staniem w opuszczonym szwajcarskim salonie. Tamte samochody rozeszły się bardzo szybko, chociaż ceny były absurdalnie wysokie. Gdzie są dzisiaj? Trudno powiedzieć. Byłoby szkoda słyszeć, że kontynuują nicnierobienie. Wszak były praktycznie nowe, w doskonałym stanie, aż prosząc się by wreszcie ponawijać trochę kilometrów.
Co innego ta Mazda. O ile tamte były, w dużej mierze, klasykami lub youngtimerami, to widoczna na zdjęciach 626 to praktycznie gotowy kandydat na nie byle jakiego daily. W końcu ma pod maską jeden z mniejszych, serynie produkowanych, silników V6, a do tego pełne wyposażenie. I tylko miłośnicy tabletów będą tutaj mieli powody do narzekania, wszak nie znajdą w tym roczniku żadnego wyświetlacza, może poza typowym japońskim zegarkiem na desce rozdzielczej.
Klasyki klasykami, a jeździć czymś trzeba. Jeśli miałbym wybierać, ta Mazda wydaje się całkiem sensowną propozycją. Co innego to kwestia serwisowania czy pozyskania elementów „na w razie co”. W tym zakresie Mazda pozostawiła swoich fanów nieco na lodzie. O ile się orientuję.
Mazda 626 GT
Rocznik: 1995
Cena: 39 500PLN
Zdjęcia: Klasyka Gatunku