Krążył jakiś czas temu mem, z tym modelem w roli głównej, gdzie włoski premier Berlusconi wyrażał pretensje za podesłanie mu takiego auta zamiast 25 letniej dziewczyny do towarzystwa. Cóż, może miał w tym swoją rację?

Escort tej generacji, podobnie jak ówczesna Fiesta, nie cieszy się specjalną sympatią. Niby zgrabny samochód, były nawet całkiem dynamiczne wersje, ale jakoś czas tego modelu wraca z ociąganiem. Oby nie trwało ono dłużej niż odporność ostatnich egzemplarzy na korozję.
Tak się stało, że ostatnio kilka z nich pojawiło się w sprzedaży i postanowiłem potraktować je zbiorczo, co nie znaczy, że z mniejszą uwagą. Po prostu uważam, że jeśli ktoś szuka teraz Escorta to warto żeby wiedział w czym może przebierać.
Zachowując chronologię, wypada zacząć od najstarszego rocznika – 1982 – oferowanego na Dolnym Śląsku. Ciekawy kolor, pięć drzwi i te wspaniałe wąskie zderzaki to atuty, których można mu pozazdrościć. Uwiera trochę wysoka cena, bo ponad 6 tysięcy za Escorta to jednak sporo.
Komu podoba się stylizacja modeli z lat 80. a dysponuje mniejszym budżetem, temu sugerowałbym zainteresowanie nieco młodszym egzemplarzem. Drobiazgi do porobienia, ale jest szyberdach (zawsze ulga latem) i elektryzujące oznaczenie wersji: Laser. Za 3 tysiące złotych.
Gdyby was jednak pociągała stylizacja poliftowego samochodu z pełnymi zderzakami i zmianami w kabinie a na dodatek trzy drzwi wydawały się lepszą opcją (zawsze to taki trochę bardziej sportowy typ), to sugerowałbym też białego, ale rocznik 1989 w najniższej, ze wszystkich tutaj, cenie.
Na dole test z epoki wykonany przez dziennikarzy niemieckich z prowadzącym, który do złudzenia przypomina redaktora Andrzeja Borowczyka znanego doskonale wszystkim widzom wyścigów Formuły 1.
Ford Escort 1.3
Rocznik: 1982
Cena wywoławcza: 6 300PLN
Kontakt: 888 964 300
Ford Escort 1.1
Rocznik: 1985
Cena wywoławcza: 3 000PLN
Kontakt: 607 774 996
Ford Escort 1.3
Rocznik: 1989
Cena wywoławcza: 2 200PLN
Kontakt: 784 732 817
2 komentarze
W czasach studenckich mój kolega miał „dostęp” do Forda ale spokrewnionego Oriona z rodziny swej przyszłej żony..
Ehh.. ile pozytywnych wspomnień.. te wycieczki bliskie i dalsze.. z samego sentymentu miałby u mnie honorowe miejsce w garażu marzeń 😉
Ba, mój wychowawca w liceum dostał Oriona diesla od rodziców i to było coś. Kolega z Motomagazynu potem kupił Oriona, ale podłoga była sitem – w tamtych czasach jednak wyspawanie tego to były liche grosze.