Pięćdziesiątka.

Nieuchronnie zbliża się termin tych właśnie moich urodzin. Nie powiem, trochę to na mnie robi wrażenie, dlatego pomieszanie próbuję pokryć rozważaniami na temat wyboru kolejnego samochodu.

Jest taki model, który kilka razy stawał mi przed oczami, ale skutecznie zwalczałem tę myśl. Ba, nawet kiedyś kolega miał Golfa VR6 i dał mi się nim przejechać zanim mu silnik w tym VW wybuchł i musze powiedzieć, że wrażenia pozostawił po sobie ten Golf niezapomniane.

Zapytacie pewnie dlaczego pokazuję wam najbrzydszą inkarnację kultowego Volkswagena, bo z taką opinią często się spotykałem, podobnie jak z tym, że najładniejszy jest Golf IV, którego osobiście nie znoszę.

Cóż, nadwoziowo najbardziej cenię piatą serię, ale nie jestem w stanie przełknąć wystroju jej wnętrza. Natomiast Trójka to dla mnie najlepszy kompromis nadwozia i kabiny i to wszystko właśnie w tej wersji wydaje mi się spójne.

Wszystko fajnie, ale mówimy o aucie dla pięćdziesięciolatka, więc na pewno nie szukam wrażeń typu Golf 1.4, dlatego ten akurat egzemplarz wydaje się odpowiedni z tej okazji. VR6 pod maską i napęd na cztery koła czyni z tego skromnego VW prawie odpowiednik Audi quattro.

Czy czułbym się w tym aucie dobrze, nie wiem. Natomiast podoba mi się tutaj takie niezamęczenie auta a jednocześnie ciekawe wyposażenie i potencjał kieszonkowego jakby GT. To tyle ode mnie, ale jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa.

Volkswagen Golf VR6 Syncro

Rocznik: 1995                   

Cena wywoławcza: 30 000PLN

Telefon: 608 393 750

Link