Z miękkim trzaskiem.

Zamknięto niedawno historię jednego z najbardziej znanych modeli Forda – Fiesty. Co dziwi, bo ten sam Ford nie wahał się przykleić kłusującego konika to modelu na baterie i bez żadnej żenady nazywa to coś Mustangiem. Cóż, na Fiestę nie starczyło wyobraźni.

Na szczęście są jeszcze samochody, którymi tu się interesujemy a wśród nich jest Fiesta. Co prawda biała, ale na pewno o niebo ciekawsza niż cokolwiek na baterie Ford byłby w stanie nazwać jej jakże zasłużonym imieniem. Nie bagatelizujmy bowiem sprawy, Fiesta to cała długa historia produkcji Forda a jednocześnie model, który dzielnie radził sobie w konkurencji z innymi supermini. Chociaż trzeba przyznać, że ostatnimi laty z nieco gorszym, od spodziewanego, efektem.

Co zresztą nie musiało być wcale związane z uznaniem dla Fiesty, jako takiej, a raczej niewspisanie się małego Forda w trend, który kolega nazywa „suvaniem”. I faktycznie, większość producentów zdaje się być pod wrażeniem tego jak wygodnie wsiada się (i wysiada) z nieco podwyższonego samochodu. Tak się to wszystkim spodobało, że niedługo nie będzie szans by nieco się zgiąć przy wsiadaniu. Do samochodów będzie się wchodzić. Jak, nie przymierzając, do sklepu.

Biała Fiesta to jednak model, który jeszcze przez lata może skutecznie dbać o naszą formę. Nie tylko przy zajmowaniu miejsca za kierownicą, ale też przy ogarnianiu sytuacji na drodze. XR2i, bo o takiej tu mówimy wersji, polega na mocy aż 110 koni co przy jej wadze stanowi naprawdę spory atut. A drugi jest taki, że samochód jest wciąż relatywnie niezużyty. Co prawda, po stanie foteli widać, że w Fordzie jakość materiałów (zwłaszcza w pojazdach niższej klasy) nie przyprawiała nikogo o ból głowy, ale wnętrze trzyma się kupy.

Fiesta oferowana była z Hiszpanii na aukcji Benzin.fr, ale w licytacji nie osiągnęła ceny minimalnej. Po zakończeniu licytacji, sprzedający skorzystał więc z możliwości zaoferowania auta w trybie „kup teraz” za kwotę 5155EUR.