W niedrogich samochodach nie powinno się nadmiernie cyzelować szczegółów. Tak wam powie każdy księgowy zatrudniony u producenta samochodów. Ale w latach 90. wymagania Fiatom stawiał sam Gianni Agnelli, a dla niego detale miały ogromne znaczenie.
Weźmy taką kierownicę. Niby nic wielkiego, kawałek plastiku, czasami obleczonego skórą (lub czymś na jej podobieństwo). Dobrze by było zaplanować miejsce na poduszkę, ogarnąć klakson. W latach 90. wytwornie było dołączyć też sterowanie radiem. I już.
Nie dla Fiata, który włożył wiele starań aby uczynić modele Bravo/Brava wyjątkowymi. To samo dotyczy też Marei, a wiadomo, że takim autem poruszam się przez ostatnie półtora roku. Dlatego jestem w stanie w pełnić ocenić pewien szczegół, właśnie dotyczący kierownicy.
Projektant Pete Davis przygotował dla tych Fiatów jeden smaczek, którego nie miał żaden konkurent. I chyba ten szczegół nie został później przez nikogo powtórzony. Chodzi o przetłoczenie w wieńcu kierownicy, które znajdziemy tylko w wersji wykonanej z tworzywa.
Niby szczegół, ale sprawia, że korzystanie z kierownicy nabiera nowego smaku. Aż się chce po tym wgłębieniu wodzić palcami. Daje on dodatkowy punkt odniesienia dla dłoni, jak również pewniejszy chwyt palcom. Podkreślam, tylko w zwykłej, plastikowej kierownicy.
Wiedziałem o tym szczególe, zanim kupiłem Mareę, ale z czasem zacząłem badać, czy on gdzieś może znika, człowiek przestaje go zauważać. I okazuje się, że nie. Polubiłem ten szczegół, oraz fakt, że można o nim opowiadać, podobnie jak o wielu innych aspektach tych modeli.
Co nie zmienia faktu, że po takim czasie, i poznaniu tego przetłoczenia, nabrałem ochoty na zmianę. W tym celu wynalazłem trójramienną (niedostępną dla modelu Marea) kierownicę skórzaną z Bravo, którą planuję założyć kiedy zrobi się nieco cieplej.