Odrobina pokory.
Zauważyłem, że obserwowanie rynku klasyków czy jak je tam nazwiemy, prowadzi często do ciekawych wniosków. Na przykład takich, że lepiej pogodzić się z realną wartością swojego cacka.
Oczywiste jest, że uważamy nasz samochód za najlepszy, najładniejszy a przez to też najdroższy pod słońcem. Nie ma w tym nic zdrożnego, dopóki nie publikuje się swoich ambicji na portalach ogłoszeniowych.
Ten 309 zwrócił moją uwagę w zeszłym roku i nawet go wam polecałem – tutaj. Nie był super oryginalną propozycją, w końcu to tylko białe 309 z silnikiem 1.4. Nic wielkiego, ale cieszył stan samochodu, lakier, stan wnętrza. Było naprawdę super.
Potem auto znikło i teraz pojawiło się ponownie. Co ciekawe, nic się w nim nie zmieniło… poza ceną. Ta bowiem wzrosła trzykrotnie. Nie o 3% ani 3 tysiące złotych. Po prostu tamtą ceną pomnożono przez 3. Niby kto komu zabroni, ale właśnie, jaki to ma sens?
Rozumiem strategię sprzedającego. Ma świetnie zachowany egzemplarz i zamiast sprzedawać go za gotówkę, planuje korzystną zamianę. To dobry pomysł a zawyżanie ceny w ogłoszeniu ma na celu próbę podjęcia rozmowy z właścicielami odpowiednio droższych samochodów.
Sęk w tym, że tacy ludzie pewnie dobrze, a może lepiej, znają wartość swoich cukierków i niekoniecznie dadzą się zwieść ogłoszeniowej liczbie. No cóż, warto obserwować takie próby, mogą one stanowić lekcję dla pozostałych. Natomiast w normalnym życiu raczej tego typu działań nie polecam.
Aktualne ogłoszenie 309 – tutaj.