Tak właśnie poczułem się po wysłuchaniu, a potem jeszcze doczytaniu, wywiadu z nowym szefem (a nie, teraz się, nawet w Polsce, przyjęło mówić si-i-o) szwedzkiego Volvo. I zostawmy na boku jego szwedzkość, i wcale nie mam tu na myśli pana Rowan’a.
Tak się składa, że od zawsze samochodami zajmowali się… entuzjaści motoryzacji, do których nowy szef Volvo raczej się nie zalicza. Co mnie zresztą nie dziwi, w końcu jest marketingowcem, a ci ludzie znani są z umiejętności, które Clarkson określa jako „smoke and mirrors” bo sprowadzają się do wciskania, mniej lub bardziej wiarygodnego, szajsu tłumom. I na tym, jak rozumiem, pan Jim się teraz skupi. Żeby to jeszcze skupiał się nad tym wyłącznie w swoim biurze na dalekiej północy, ale niestety będzie swoją ideologię szerzył przez centrum budowania oprogramowania samochodów elektrycznych, które Volvo wybuduje w Krakowie. Lub pod, wszystko jedno.
Pan Jim to postać w świecie marketingu dobrze znana. W swoim czasie wciskał ludziom telefony Blackberry, znane z tego, że miały klawiaturę w czasie kiedy żaden inny producent już tego luksusu nie oferował swoim klientom. Później przeszedł do branży bliskiej gospodarzom i gospodyniom domowym czyli złapał się za odkurzacze, akurat marki Dyson. Nie powiem, to bardzo zgrabne kawałki plastiku, które potrafią nawet zdrowo zassać kurz, ale marka Dyson kojarzy mi się nieodmiennie z tym memem o pisuarach na stacji benzynowej, który klient pomylił z Dysona właśnie suszarką do rąk. Wiem, suchar, ale i tak mnie śmieszy i nie to żebym chciał niechcący znaleźć się w koszuli tego gościa, który do takiej suszarki nasikał. I tu pytanie, czy na wpadająca strumień cieszy suszarka również zareaguje?
Po tym triumfalnym pochodzie, pan Jim trafił do producenta samochodów i szybko zrobił tak żeby przekształcić go w kolejne Blackberry i odkurzacz w jednym. Zafundował Volvo pełną elektryfikację i zapowiedział, że to kierunek jedyny słuszny. Od kilku lat przyglądam się medialnym starciom zwolenników i przeciwników techniki na akumulator i śmieszy mnie zagorzałość z jaką neofici walczą o elektrykę dla przyszłości Ziemi. Podobnie zabawny wydaje mi się pan Rowan, gdy na pytanie dziennikarza o dostęp do sieci ładowarek odpowiada, że dealerzy Volvo mogą każdemu sprzedać super ładowarkę. Panie Rowan, pewnie pan myśli, że klienci pańskiego znaczka (bo to już chyba nawet nie jest marka, skoro tak zawęża spojrzenie w przyszłość) wszyscy mieszkają w podmiejskich willach i nie zauważył pan w Krakowie chociażby osiedla Nowa Huta. Niby gdzie ci z bloków (a nawet apartamentów) mają sobie te pańskie ładowareczki przyczepić, do latarni?
Volvo nie jest odosobnione w fascynacji elektryką i ma rację pan Jim gdy mówi, że elektryki mniej wibrują. Powinien jeszcze, gwoli uczciwości, dodać, że elektryczny samochód ma o wiele mniej kosztownych elementów i uzasadnić z kolei powód, dla którego większość tych pojazdów to, coraz cięższe, SUVy, które nie tylko nie są ekonomiczne, ale też kompletnie nie nadają się do poruszania po zatłoczonych miastach. I zatłoczenie nie musi tu wcale wynikać z ruchu, ale szerokości ulic, które przecież będą, z biegiem czasu, coraz bardziej zwężane, aż wszyscy obudzimy się w 15-minutowych miastach ogrodach. Krakowska inwestycja Volvo to miejsce pracy dla programistów, którzy obmyślą patenty dla elektrycznych pojazdów autonomicznych, które w przyszłości zawiozą nas gdzie trzeba bez rozbijania się o ścianę czy ciężarówkę (pewnie też autonomiczną) albo dowiozą do domu meble z Ikei. Te z kolei, aby utrzymać się w duchu przyszłości, same się poskręcają. No bo jak?
Podsumowując, facet od marketingu staje na czele motoryzacyjnej firmy z tradycjami i buduje miejsca pracy, fajnie, że w Polsce, dla zespołu nerdów, którzy sami pewnie w ogóle nie korzystają z niczego poza hulajnogą czy autobusem, i w efekcie zafunduje nam elektromobilność. Nie mówimy już o rozwiązaniach do napadania na odcinek szutrówki, ciągania przyczepy kempingowej czy z motocyklami, zwiedzaniu bezdroży czy niedzielnej wyprawy na grzyby, gdzie we wszystkich tych czynnościach samochód był od lat niezbędnikiem. Dzisiejsze społeczeństwo oczekuję rozwiązań mobilności. Tylko patrzeć jak zażądają rozwiązań spania, czystości i innych aspektów. Bo przecież demode będzie mówić po prostu o marzeniach o domu.
Marcin Suszczewski
Zdjęcie: Jim Rowan, CEO Volvo – Volvo media