A już miałem w planach jazdę do Poznania na zakończenie wakacji z przejazdem przez miasto i piknikiem klasyków w Komornikach, ale nie…
Może się wydawać, że te starsze samochody to takie są prymitywne, że nawet OBD do nich nie można podpiąć w celu diagnozy. Cóż, miłośników podpinania informuję, że wczesne OBD ma takie pojęcie o tym, co się dzieje z silnikiem jak premier Morawiecki o sytuacji w polskiej gospodarce. Na tym jednak nie koniec, kolejne generacje niekoniecznie są w tych kwestiach bardziej odkrywcze. Do tego stopnia, że dopiero prawidłowe odczytanie parametrów na pracującym silniku i porównanie ich z fabrycznymi, może ułatwić dojście do sedna sprawy. Jak to miało niedawno miejsce w jednym Volvo. Zresztą tam sprawy zaszły jeszcze dalej, bo dopiero volvowski komputer pomógł ostatecznie zlokalizować przyczyny ciągłych usterek pracy silnika.
W w124 jest inaczej. Tu do pracy przystępujemy ze zwykłym miernikiem elektrycznym oraz tabelą kombinacji podłączeń do gniazda diagnostycznego a następnie wartościami napięć jakie w poszczególnych miejscach powinny występować. Robota wygląda może na bardziej mozolną i zdecydowanie wymaga więcej inteligencji od klikania w klawisze komputera. Za to diagnoza jest bardziej precyzyjna i powtarzalna, o ile oczywiście wiemy co budzi nasze wątpliwości i wykażemy się stosowną cierpliwością aby usterkę wyszukać a następnie zlikwidować.
Niestety, najlepsza diagnoza nie zmieni faktu, że jeśli w dzień przed planowanym wyjazdem nadal nie wiesz co jest nie tak, a wszystko okazuje się pod wieczór, kiedy i tak nie jesteś już w stanie kupić żadnego elementu (a co dopiero rzadkiej części do klasycznego samochodu), to plany wyjazdowe musisz odwiesić na kołek do „na po naprawie”. W tym przypadku felerny okazał się potencjometr przepustnicy. Element w ASO kosztuje 800 złotych ale po krótkich poszukiwaniach udało się namierzyć coś nieco taniej. Czekamy na kuriera.
Specyfikacja pojazdu
Marka: Mercedes-Benz
Model: W124 300E
Rocznik: 1991
Przebieg: 189350
Holidays.
Wybrałem Cegłę.
Marcin Suszczewski
Marcin Suszczewski, pracę dziennikarską zaczął w tygodniku „Motor” w roku 1990 a następnie współtworzył kultowy „Motomagazyn”. Jako dziennikarz i edytor tekstów związany był z „Wyprawy4x4” i „ClassicAuto”. Świat motoryzacji komentował też dla TV Biznes oraz audycji radiowych Jedynki i Trójki. Marcin ma w portfolio kilkanaście ważnych kampanii reklamowych, w tym dla marek automotive. Został wyróżniony srebrnym medalem na International Media Awards za publikację w amerykańskim „Automobile Magazine”. Wraz z agencją Tony Jardine, współtworzył program PR zespołu WestMcLaren GT. Wydawał pierwszy w Polsce magazyn dla klientów marki Volvo, „Amazon”. Na co dzień zajmuje się opracowywaniem i redakcją tekstów, w tym dla rynku reklamowego jako copywriter, wszak związany był z największymi agencjami jak Lintas, Grey czy Scholz&Friends. Specjalizuje się w motoryzacji, ale jego hasła reklamowe i teksty znajdziecie przy okazji reklam wody mineralnej, kosmetyków czy elektroniki.