Niektórzy pewnie spodziewają się tutaj relacji z koncertu, ale na tym, że zespół gra muzykę, kończy się moja znajomość tej nazwy i korzystam z niej wyłącznie w celu przyciągnięcia uwagi. Natomiast cała reszta ma na celu złapanie oddechu od handlowego zadęcia klasyką.

Bardzo, nawet za dużo, mówi się ostatnio o tym co drożeje (albo podrożeje), a czego (spośród samochodów) nie warto nawet dotknąć. A skoro tak, chciałbym przypomnieć się z kluczowym zdaniem z mojego (niewydanego jeszcze, ale na najlepszej drodze) poradnika zakupowego klasyki: żeby kupować to, co nam się naprawdę podoba. I już spieszę z wyjaśnieniem, bo to może nie być takie łatwe do zrozumienia.

Otóż, rynek samochodów klasycznych to nie jest jakaś chmurka, na której wiesza się trendy czy co tam może takie zjawisko mierzyć. Ten rynek to my wszyscy. Z naszymi sympatiami, uprzedzeniami, spadkami formy czy wręcz załamaniami finansowymi (bo takie przecież również się zdarzają). A skoro tak, nie sposób jest (tak do końca) tego wszystkiego pomierzyć i szufladkować. W końcu sami nie chcemy być w ten sposób traktowani, a najlepszy dowód, że w ogóle interesujemy się starszą motoryzacją. To również sposób na indywidualizację.

Kiedy więc nabędziesz, nawet  wbrew podpowiedziom rynkowych speców, samochód swoich marzeń albo taki, które wpadł ci w oko (i nie chce się stamtąd ruszyć), to możesz być przynajmniej pewien/pewna, że ów pojazd nadal będzie ci się podobał, choćby nawet nikt inny nie chciał go równie mocno jak ty. I to będzie wasza największa siła, a nie pozycja samochodu w tabelce. Będzie razem spędzać wspaniałe chwile, dokumentować je, dzielić się nimi. I w końcu przyjdzie ktoś, kto ulegnie temu czarowi i poczuje to, co kiedyś ty.

Właśnie w taki sposób, ciesząc się życiem, spędziłem w weekend trochę czasu z kolegą Markiem, właścicielem Jeepa Wranglera, który również może (ale nie musi) być na sprzedaż. Pryz dźwiękach niezapomnianego Francesco Napoli, raczyliśmy się kozim mlekiem od zaprzyjaźnionego hodowcy i obserwowaliśmy jak pejzaż powoli przesuwa się za otworami po oknach i drzwiach (bo przed wyjazdem zdemontowaliśmy dach i drzwi, zastępując te ostatnie lekką konstrukcją – tzw. kowbojskimi).

Więc, skoro już nadszedł poniedziałek, życzę wszystkim mniej spiny w kontekście wartości (lub tzw. rynkowej bezwartościowości) ich pojazdów. I pamiętajcie, pijcie mleko (najlepiej kozie) i nie przejmujcie się zbytnio tym, co mówią inni. Zdziwić się można, jak często opinią specjalistów można sobie wytapetować przedsionek w letnim domku. A życie potoczy się dalej, niezależnie od tego co owi spece twierdzą. I na dodatek, może potoczyć się sympatycznie. O ile sami zdecydujecie, że tak właśnie będzie.

Dodaj media
Aby wypełnić ten formularz, włącz obsługę JavaScript w przeglądarce.
Kliknij lub przeciągnij do tego obszaru pliki przeznaczone do przesłania. Maksymalna liczba przesyłanych plików wynosi 30.
Kliknij lub przeciągnij do tego obszaru plik przeznaczony do przesłania.

Powiązane posty

b.d.929 CoupeMazda
1989100 AvantAudi
99 500EUR X-Power SV-RMG
2000Z8BMW

Zostaw komentarz

Strona korzysta z plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z naszej witryny. Akceptuje Więcej